W sumie szybko poszło.
Wykrój juz miałam przygotowany zanim w ogóle materiał trafił w moje ręce.
W piątek skroiłam i poprzyklejałam różne włókniste cuda, w sobotę bladym świtem robiłam obrysy nitką żeby wszystko było jak trzeba. Po południu (w ramach odstresowania po niezbyt udanej rozmowie o pracę :-/) walczyłam maszynowo. A wczoraj kończyłam ręcznie.
**************************************************************************
Dygresja:
Zaczynam naprawdę lubić szycie ręczne :) hmmmm...
**************************************************************************
Jak już było po wszystkim dokonałam czynności piorąco suszących. Wrzuciwszy na modelkę dokonałam zdjęć dokumentujących moje weekendowe poczynania.
Oczywiście nie byłabym sobą jak bym czegoś nie spieprzyła :)
Taka byłam zafascynowana że idzie mi jak po maśle że się zapomniałam wyłączyłam myślenie i chlasłam top ciut (CIUT CIUT !!!) za krótko.
Chwała ci panie za filmiki instruktażowe i ewentualne alternatywne metody wykończenia brzegów!!!
Ja skorzystałam z własnoręcznie zrobionej lamówki. Moja miała szerokości aż 12cm (!!!).
Ale udało się i da się w tym odzieniu na ulice wyjść bez obaw o obrzucenie kamieniami :)
I może i dobrze, że ciachnęłaś dół za krótko - z tą szeroką listwą na dole wygląda świetnie!!! Całość też! Te ćwieki dodają fajnego charakteru.
OdpowiedzUsuń