czwartek, 25 kwietnia 2013

Spodenki

Uszyte dawno temu bo jeszcze jakoś w zimie. Czekały na wiosnę no i się doczekały ...

No właśnie i tu pojawił się problem bo po ich ubraniu i pochodzeniu doznałam niemiłego zaskoczenia a mianowicie wypchały mi se na kolanach niemiłosiernie :P

Pamiętam jak się na nie napaliłam jak arab na kurs pilotażu. Już już musiałam je mieć, biegałam przez śniegi żeby kupić ładne zamki do nogawek, kombinowałam z kieszeniami żeby nie były z przodu tylko wpuszczone w szew, naszywałam ćwieki i cuda wianki. I co? ... I dupa bo sierotka nie pomyślała tylko chwyciła pierwszy lepszy materiał z szafki i uszyła nie zastanawiając się nad tym czy aby przypadkiem nadaje sie na spodnie.

I takie właśnie są efekty bezmyślności :P

Ale pomijając te kolana są śliczne :) Najwyżej je uchlastam i będę miała szorty :D











2 komentarze:

  1. Spodenki super - podziwiam, bo ja jeszcze nie pokusiłam się na uszycie jakiejkolwiek pary spodni. A co do wypychania kolan, to kiedyś pewna pani, poradziła mi doszyć od szwu do szwu (czy od szwa - nigdy nie wiem) od spodu na newralgiczne miejsca (typu łokcie czy kolana) takie pasy z cienkich rajstop i powiem Ci, że w moim przypadku to się sprawdziło. Może pomoże, a jak nie to najwyżej stracisz i tak juz dziurawe rajstopy :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. No aż żal, że tak się z nimi dzieje... Hm no ale może aż tak nie stracą uroku, jeśli zrobisz z nich coś krótszego, chociaż wszyte zamki byłoby mi chyba trudno przeboleć :P

    OdpowiedzUsuń