Miały byc gotowe na wielkanoc ...
... cóż jesteśmy bliżej Bożego Narodzenia :-/ Jak to mówią lepiej późno niż wcale.
Dobrze że w ogóle skończyłam gdyż była to moja pierwsza praca z kordonkiem metalizowanym ... i chyba jednak oststnia.
Doprowadzał mnie ten jegomość do szału czasmi. Ślizgał się po palcach rozwarstwiał i dość nieprzyjemny w dotyku taki szorstki.
Chyba jednak wolę bawełniane kordonki ... tak chyba tak :)
Jedyne co rekompensuje te męki to efekt.
Ciekawa jestem jak będzie się prezentowała na koszyczku w słoneczny wiosenny dzięń :P
Bardzo ładna jest :)
OdpowiedzUsuńwow jak piękna!
OdpowiedzUsuń