Witajcie
Dziś trochę nietypowy wpis.
Ponieważ ostatnimi czasy zaczęłam interesować się trochę
zdrowszym odżywianiem zaczęłam tez inaczej gotować zmieniać powoli swoje nawyki
żywieniowe. Zaczęłam chodzić na około idei jaką jest weganizm. Do tej pory
i w sumie nadal jestem mięsożerna ale
zaczynam powolutku krok po kroczku eliminować mięso i jego pochodne z
jadłospisu.
Nie zamierzam się od razu rzucać na głęboką wodę bo to nigdy
nic dobrego mi nie przyniosło. Zawsze jak zaczynałam np. dietę bo trzeba
schudnąć wziąć się za siebie bo się spasłam a za pół roku wakacje i trzeba
jakiś kostium ubrać i będzie dramat, to zawsze rzucałam wszystko kupowałam po
kilogramie ogórków, pomidorów i papryki żytni chleb zero tłuszczu i cukru i ...
nie minął tydzień jak wszystko wracało do poprzedniego stanu.
Więc teraz mimo zajawki nie popadam w obłęd, nie rzucam się
cała pełna uniesień na warzywa i smażone tofu z nadzieją że jakoś to będzie.
Nie nie będzie jak nie zepnę pośladków i nie zacznę być konsekwentna i
odpowiedzialna za podjęte decyzje.
Uff .. ale się nagadałam :)
Moim ostatnimi czasy ulubionym śniadaniem są wszelakiej
maści jaglanki owsianki kaszanki (takie z kaszy np. bulgur nie takie obiadowe
:P) z różnymi dodatkami. Oczywiście musi być banan bo bez banana ani rusz. U
mnie w domu może chleba braknąć ale banany zawsze są :)
Pierwszy raz w życiu zrobiłam tofucznice. Oglądałam mnóstwo
filmików jak się ja przyrządza ale wcześniej nie miałam odwagi się tego podjąć.
Aż wreszcie spróbowałam. I o dziwo! Okazała się zjadliwa a nawet bardzo dobra.
Chyba wolę ja nawet od normalnej jajecznicy. Oczywiście z jakimiś warzywnymi
dodatkami tutaj akurat z czerwoną papryką i ogórkiem kiszonym. I kawka
obowiązkowo :)
A to mój ostatni wynalazek z którego jestem szczególnie
dumna. Ugotowałam go dla siebie a ku mojemu zdziwieniu zjadł go także mój
7letni synek. Wiedziałam że jest ogromnym fanem spaghetti i w ogóle wszelakich
makaronów z sosami ale że wegański tez zje to byłam w szoku :P Sos zrobiłam z
czerwonej soczewicy. Część soczewicy ugotowałam najpierw gdy się ugotowała
dosypałam pozostałą soczewicę, dzięki temu uzyskałam różne faktury. Do
gotującej się soczewicy dodałam pokrojonego w drobniejsze kawałki brokuła tak
tylko żeby się zaparzył i zalałam całość pomidorami Podravki z czosnkiem.
Wyszedł taki zaje...sty sos, gęsty że łyżka stoi ale przepyszny. Do tego
makaron z czarnej fasoli. PYCHA!!!
Jak już jesteśmy przy zdrowym odżywianiu. Ostatnio na
Instagramie wpadło mi w oko wino bezalkoholowe. Pomyślałam ze to fajna
alternatywa jeśli chcę się napić winkaq i nie mieć potem związanego z tym
skutków ubocznych w postaci bólu głowy którego umówmy się nikt z Nas nie lubi
:)
Na Allegro znalazłam mnóstwo tego typu „trunków” ale w
Internecie tez jest wiele sklepów prowadzących tego typu asortyment.
Postanowiła na próbę zamówić dwa czerwone i białe. Co do recenzji nie jestem
chyba specem od określania bukietu :) i aromatu. Powiem tylko że różni się od
tradycyjnej wersji, poza oczywiście brakiem alkoholu, i nie posiada cierpkości tak jak to się
spotyka w oryginale :) Na razie próbowałam tylko czerwone i jest oki białe
jeszcze leżakuje i czeka na okazję :)
A tutaj już coś zupełnie innego. Moje niezdrowe „JA” wyszło
na jaw. Żartuje oczywiście. Moja mama kończyła niedawno 60 lat. W ramach
prezentu dostała ode mnie tego oto torta.
Jest bardzo niezdrowy w ogóle nie wegański ale przepyszny i
mocno czekoladowy :) Przepis znalazłam chyba na Kwestia Smaku ale nie jestem
pewna. Jestem z niego bardzo dumna bo wyszedł naprawdę przepięknie szczególnie
te ozdoby z kwiatów. Mama zachwycona. Czego chcieć więcej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz