Skróciłam ramiączka i spokój, bluzka wróciła do właścicielki.
Za dwa dni dostałam rozpaczliwy telefon czy mogłabym, zrobić coś z ta bluzką gdyż została ona zaatakowana przez podstępne żelazko, które chcąc oznakować bluzkę wypaliło jej dziurę w koronce :)
Moja odpowiedź jak zwykle: "przynieś zobaczę co się da zrobić"
:)
A było to tak
Leczenie ran zaczęłam od rozprucia boków i wysłania siostry do pasmanterii w celu zakupienia pasującej koronki (... !)
Koronka została zakupiona (!!!) i rozpoczęła się operacja na otwartej bluzce.
Odbyło się bez większych komplikacji a pacjent czuje się dobrze :)
Siostra przyjdź po bluzkę !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz