Niedługo czeka nas w rodzinie pewna uroczystość.
W październiku po raz drugi zostaliśmy rodzicami :) Mały
Franciszek (bo tak będzie miał na imię) urodził się 17 października, ważył
słuszne 4 kg i 10 gram i 55 cm.
Ze względu na to że musieliśmy poczekać na chrzestnego ta
wyjątkowa uroczystość będzie miała miejsce 3 lutego.
Franio będzie miał już
zdrowo ponad 3 miesiące ale dla mnie to akurat lepiej. Mieliśmy dość sporo
czasu żeby się nawzajem poznać, oswoić się ze sobą i do siebie przyzwyczaić.
Ponieważ Franek dużo śpi :) postanowiłam nie marnować czasu
i udziergać mu na tę okazję becik.
Pomysł wpadł mi do głowy stosunkowo niedawno, a był owocem
tego iż nic ciekawego nie mogłam znaleźć w sklepach. Przeszukałam chyba cały
internet byłam też w kilku sklepach stacjonarnych. Powiem szczerze że nic nie
mogłam znaleźć. Jak już było coś naprawdę fajnego to kosztowało majątek, a jak
coś było w przyzwoitej cenie to albo kiepsko uszyte, albo jakość nie ta, albo
jakieś takie liche.
Jako wzór wzięłam sobie kombinezon małego i na jego
podstawie zaczęłam szydełkować. Początkowo miałam pomysł nie na becik a na
kombinezon tez na guziki ale z nogawkami. Po rozmowie z mężem postanowiła
trochę to zmodyfikować i nie robić nogawek.
Zaczęłam od zrobienia próbki. Zrobiłam 20o i kilka rzędów
słupkami po czym taką próbkę przyłożyłam o szyjki kombinezonu który był wzorem.
Podzieliłam na przód rękawy i tył i robiąc w rzędach dodawałam w każdym rzędzie
w sumie po 8 oczek. Po zrobieniu odpowiednio długiej części na ramiona dodałam
na podkrój pachy po 6 oczek i zaczęłam robić w dół. W momencie w którym uznałam
ze długość jest wystarczająca i spokojnie wsadzę małego do środka zaczęłam
robić na około aż do samego końca.
Na początku myślałam o samej podszewce z polaru minky ale
potem doszłam do wniosku że to może być za mało i dokupiłam jeszcze owatę
złożyłam ja podwójnie i ociepliłam dodatkowo becik.
Jak zaczynałam to była przekonana że zajmie mi to bardzo
dużo czasu i nie byłam pewna czy w ogóle uda mi się skończyć przed lutym. A tu
się okazało że zajęła mi to (wydzierganie i uszycie ocieplenia) nie więcej niż
dwa tygodnie.
Teraz nie pozostaje nam nic innego jak dopiąć całą resztę
uroczystości na ostatni guzik i spędzić miło czas w rodzinnym gronie :)